wtorek, 19 sierpnia 2014
Muzeum Kapitalizmu
W sobotę rozebraliśmy wystawę, która była jedynie wprowadzeniem do większego projektu, nazwanego przez nasz kolektyw: "Muzeum Kapitalizmu". Przygotowywaliśmy ją prawie rok. Od idei "make capitalism a history" do pomysłu na ogromne muzeum zbierające tematy związane z miastem, ekologią, gospodarką, gender, rasizmem, kontrolą i przemocą do ostatecznej wystawy, która skupiła się w dwóch pokojach: kapitalistycznej gospodarce i kapitalistycznym mieście. Przez dwa miesiące zobaczyło ją ponad 3 000 osób! Mieliśmy też wspaniałą prasę i ciekawe dyskusje podczas naszych dyżurów:) Dla wszystkich osób, które nie zdążyły przeczytać krótkiej historii kapitalizmu, którą napisałam dla Muzeum, publikuję ją także tu: History of Capitalism//Geschichte des Kapitalismus (w języku angielskim i niemieckim). To kilkunaście najważniejszych wydarzeń, których reperkusje odczuwamy do dziś. Interaktywny eksponat - Historia Kapitalizmu. Dla mnie ta sobota była także symbolicznym pożegnaniem się po dwóch latach z aktywizmem w Berlinie i zarazem z tym wspaniałym różnorodnym i niepokornym miastem, które przygarnie każdą_ego, oferując przestrzeń do buntu i do działania, zabawy i zaangażowania politycznego. A jesienią już Londyn!
poniedziałek, 28 lutego 2011
Manifa po100laty w Krakowie
Luty przebiegł niespodziewanie, a tu już marzec i wielkimi krokami nadchodzi... manifa! W tym roku będziemy świętować 100 - lecie marszów kobiet w Krakowie. Sufrażystki, feministki, emancypantki, robotnice, wszystkie kobiety ramię w ramię maszerowały, przemawiały, postulowały i zmieniały rzeczywistość. Aktywność naszych prababek i babek oraz ich skuteczność była ogromna. 19 marca (w ten dzień na początku XXw. świętowano Dzień Kobiet) 1911 r. ponad milion kobiet w Europie wyszło na ulice, aby żądać praw wyborczych (w USA demonstrowały już od 1858 r.). W Krakowie na czele Marszu szło tysiąc robotnic z cygarfabryki (C.K. Fabryki Tytoniu): Przyjęły one następującą rezolucję: Postulaty sprzed wieku, a jakże aktualne… W tym roku w Krakowie spotykamy się 6 marca o godz. 13 pod dawnym budynkiem Ujeżdżalni przy ul. Rajskiej (naprzeciwko Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej) i będziemy maszerować historyczną trasą: przez Rajską, Karmelicką, Szewską, Rynek, pod magistrat. Podobnie jak 100 lat temu, nasze postulaty kierujemy do władz miasta Krakowa. Postulaty znajdują się na stronie: po100laty.wordpress.com Chodźmy razem!
sobota, 29 stycznia 2011
Przemoc - problem nr 1
"Interwencja w kryzysie, kryzys w interwencji, refleksje / analizy / krytyka" - taką publikację właśnie wydają dziewczyny z TIKu, w której próbuję szacować koszty przemocy. Z przemocą spotyka się każdy z nas. Dotkliwiej doświadczają jej kobiety. Przemoc powoduje ogromne szkody w ich mieniu prywatnym, a także obciąża środki publiczne, a długofalowo wpływa na funkcjonowanie całej gospodarki. Tragiczne skutki aktów przemocy, takie jak ból, cierpienie, urazy fizyczne, działanie pod presją, czy lęki, odbijają się finansowo z jednej strony na ośrodkach pomocy społecznej, szpitalach, szkołach, czy organizacjach pozarządowych, a z drugiej na pracodawcach oraz na osobach bliskich, które udzielają pomocy ofiarom. Dodatkowe koszty to utracenie pełnej sprawności (fizycznej i psychicznej), degeneracja ofiar, uzależnienia, bezdomność, próby samobójcze. Brak pomocy dzieciom – świadkom lub ofiarom przemocy domowej - może przyczynić się do popadania przez nie w alkoholizm, prostytuowania się, przystępowania do grup przestępczych. To tylko kilka z wielu zagrożeń, których koszty ponosi całe społeczeństwo. Najbardziej szczegółową i jak dotąd najszerszą analizę kosztów przemocy przeprowadziło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii, po raz pierwszy w 2000 r., a następnie dokonało aktualizacji danych w latach 2003-04. W opracowaniach tych szacowano koszty korzystania z usług: wymiaru sprawiedliwości (w tym policji), opieki zdrowotnej, pomocy społecznej, gospodarki komunalnej i postępowania cywilnego. Służby te ponoszą rocznie koszty wielkości 3,1 mld GBP. Drugi rodzaj kosztów związany był z absencjami w pracy i przez to utratą dochodów zarówno przedsiębiorstw, jak i ofiar przemocy. Obliczono, że straty ponoszone przez gospodarkę z tego tytułu wynoszą 2,7 mld GBP rocznie. Ostatni rząd wielkości dotyczył nakładów finansowych, które społeczeństwo byłoby skłonne ponieść, aby uniknąć bólu i cierpienia. Składają się one na kwotę w wysokości 17 mld GBP. Te ostrożne szacunki dają kwotę ok. 23 mld GBP, które przy obecnym całkowitym budżecie Wielkiej Brytanii wynoszącym 661 mld GBP stanowią niebagatelną kwotę. Sytuację w Polsce opiszę zaraz po ukazaniu się publikacji (i podlinkuję do bloga). Jako że zbliża się tegoroczna manifa i należałoby przedstawić konkretne postulaty - moim zdaniem konieczne jest podejmowanie dalszych wspólnych wysiłków na rzecz eliminacji przemocy. Eksperci Rady Europejskiej wskazali, że na 7 500 mieszkańców powinno przypadać jedno miejsce w schronisku, a minimalnym standardem jest jedno miejsce na 10 tys. mieszkańców (czyli w Polsce byłoby to 3 800 miejsc, gdzie utrzymanie jednego miejsca to ok. 1 200zł miesięcznie wraz z opieką i wyżywieniem, większość schronisk w związku z brakiem dofinansowań utrzymuje się za połowę tej kwoty na 1 mieszkańca). Pozostałe minimalne standardy to: co najmniej jeden bezpłatny, ogólnokrajowy, całodobowy telefon zaufania dla ofiar i sprawców, odpowiednie standardy w zakresie bezpieczeństwa w schroniskach, ogólnopolska sieć specjalistycznych ośrodków interwencyjnych i poradniczych (co najmniej 1 na 50 tys. mieszkańców, czyli 760 ośrodków, koszt utrzymania np. Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Oświęcimiu w 2008r. wyniósł 52 tys. zł, w większych miastach koszty te będą zdecydowanie wyższe), dzięki współpracy z innymi instytucjami (policja, straż miejska, szpitale) automatycznie powinno zaoferować się ofierze i sprawcy pomoc i wsparcie instytucjonalne. Zwracając uwagę nie tylko na karanie, ale także na terapię sprawców i naukę metod radzenia sobie z agresją nie opartych na przemocy, organizacje pomocowe wskazują na potrzebę wsparcia finansowego gmin dla tworzenia lokalnych programów przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Największym jednak zaniechaniem jest opieszałość sądów oraz niska skuteczność systemu śledczo–sądowniczego. Czyli potrzebne są zmiany systemowe. Niestety akceptacja przemocy wobec kobiet i osób słabszych rzutuje także na stosunek ludzi do zwierząt. Bestialskie zamordowanie psa huskiego w listopadzie (przez urwanie głowy) spowodowało odzew i organizację w całym kraju marszów (nie)milczenia. W Krakowie już za 2 tygodnie. Trzeba działać, nie można sankcjonować tego status quo. My też możemy mieć wpływ na zmianę rzeczywistości! Finalny artykuł można pobrać tu: >>pobierz Przemoc powoduje ogromne szkody nie tylko w mieniu prywatnym ofiar, ale również obciąża środki publiczne, a długofalowo wpływa na funkcjonowanie całej gospodarki. Tragiczne skutki aktów przemocy, takie jak ból, cierpienie, urazy fizyczne, działanie pod presją, czy lęki, odbijają się finansowo z jednej strony na ośrodkach pomocy społecznej, szpitalach, szkołach, czy organizacjach pozarządowych, a z drugiej na pracodawcach oraz na osobach bliskich, które udzielają pomocy ofiarom. Dodatkowe koszty to utracenie pełnej sprawności (fizycznej i psychicznej), degeneracja ofiar, uzależnienia, bezdomność, próby samobójcze. Brak pomocy dzieciom – świadkom lub ofiarom przemocy domowej - może przyczynić się do popadania przez nie w alkoholizm, prostytuowania się, przystępowania do grup przestępczych. To tylko kilka z wielu zagrożeń, których koszty ponosi całe społeczeństwo.
Tagi:
interwencja kryzysowa
koszty przemocy
manifa 2011
marsz niemilczenia
przemoc wobec kobiet
stop przemocy
10:22, ciotka_zofia
Link Komentarze (1) »
niedziela, 19 grudnia 2010
Na święta i nowy rok
Jak na święta - to prezenty. Ale nie nie, tylko dla grzecznych dzieci. A jak nie dzieci (ich coraz mniej się rodzi) to może obdarujemy biznes. Bardzo ujęła mnie akcja LSF Rozgwiazdy i Agaty Olejniuk, które zaproponowały takie oto kartki: Tak tak, mieszkamy w kraju, w którym nie włącza się obywateli w podejmowanie decyzji, które pozostawia się neoliberalnym ekspertom, działającym na szkodę społeczeństwa i pogłębiającym rozwarstwienie społeczne (10proc. społeczeństwa, które otrzymuje największą część dochodów z rynku, płaci równocześnie najniższe podatki w porównaniu z innymi krajami OECD). Trafny jest również happening zorganizowany przez krakowskie FA:
Wydawałoby się również, że Konstytucja oraz ustawa o pomocy społecznej zapewniają każdej/mu obywatelce/owi tego kraju prawo do pomocy społecznej. To prawo, jak widać, jest w niektórych przypadkach zawieszane. W lipcu br. rząd przyjął w trybie obiegowym, bez debaty publicznej, rozporządzenia wykonawcze zamrażające pułap dochodów uprawniających do pomocy społecznej do 2012 roku. Zasiłek stały, którego wysokość również została zamrożona na poziomie 444zł przysługuje jedynie osobom otrzymującym wynagrodzenia niższe od kryterium dochodowego w pomocy społecznej, czyli 351 zł na osobę (jest to kwota niższa od minimum egzystencji, poniżej którego grozi śmierć biologiczna). W Polsce 2,1 mln osób korzysta ze świadczeń pomocy społecznej, jednak nikt nie przeprowadzał wśród nich badań ani nie konsultował zmian w rozporządzeniach. A z biznesem i owszem. Teraz wiemy, dokąd mkną prezenty. Hohoho, dziękujemy ci nasz miłościwie panujący rządzie! Happy yule!
Tagi:
Agata Olejniuk
cięcia budżetowe
Federacja Anarchistyczna
kartki świąteczne
prezenty rządu
VAT 2011
17:40, ciotka_zofia
Link Dodaj komentarz »
poniedziałek, 15 listopada 2010
Wybory za pasem
Zbiżają się wybory samorządowe. Jak to w naszym pięknym kraju, wiele okazji do śmiechu (i płaczu). prof. Magdalena Środa w Fakcie tak oto wypowiada się w kwestii (re)prezentacji: "Nic złego nie widzi w takim promowaniu siebie etyczka i feministka, prof. Magda Środa. – Z jednej strony te kandydatki utwierdzają stereotyp kobiety widzianej jako obiekt seksualny, ale z drugiej przynajmniej w końcu świadomie korzystają ze swojego ciała i robią to we właściwym celu – tłumaczy." A plakaty wyglądają tak:
I teraz rozumiem wypowiedź studentki: "Kobiety i mężczyźni w swojej pracy zawodowej nawet na samym początku nie moją równego startu, niestety ale kobieta pokonuje dużo więcej barier niż mężczyzna, ponieważ on ma do pokonania tylko konkurencję. Natomiast kobieta musi zmagać się z mężczyzną oraz ze stereotypem!! Stereotyp?? Proszę bardzo – kobieta matka oraz kobieta, która nie będzie potrafiła być dobrym politykiem. Parytet płci, moim zdaniem, nie jest niczym innym jak tylko wyrazem poprawności politycznej. Wydaje mi się, że nie może przyjmować absurdalnej formy - podział po połowie – to dla mnie działanie nieracjonalne. Gdybym była pracodawcą, to nie chciałabym aby moją politykę kadrową kształtowała zasada zatrudniania „pół na pół”. Ja po prostu chciałbym mieć dobrych pracowników niezależnie, jakiej oni są płci i to sam odnosi się do polityki. Przytoczę tutaj moją rozmowę z mężem na temat równouprawnienia - ja tłumaczę co jak i dlaczego a mój mąż wizję równouprawnienia rozumie w sposób najbardziej radykalny z możliwych i mówi: „…wiesz nie umiem sobie tego wyobrazić, to co ja będę gotował obiady, a Ty wymienisz olej w samochodzie…” Ręce opadają…(i mam ochotę mu odpowiedzieć: nie, od jutra ty zajdziesz w ciążę). Skoro mój mądry mąż mówi taki głupoty to ciśnie mi się tylko jedno na myśl, że całe społeczeństwo ma stereotypowe wyobrażenia równości. Uważam, że równość płci to stwarzanie równych możliwości dla kobiet i mężczyzn, czy to będzie strefa prywatna czy publiczna."
piątek, 22 października 2010
Powrót smoka
Od sierpnia wrze dyskusja nad budżetem, komu zabieramy (przecież wiadomo, że najbiedniejszym - rząd zaplanował odpowiednio największe oszczędności na wydatkach społeczno-socjalnych (5 mld zł)), komu dajemy ulgi (najbogatszym, niech nie płacą podatków, a co!, swoją drogą jak wyglądał mechanizm kształtowania się wynagrodzeń np. takich menadżerów w stosunku do szeregowych pracowników najlepiej opisuje Dunn - link do książki "Prywatyzując Polskę" w prawym menu bloga). "Padliśmy ofiarą potężnej ideologii, której centralnym punktem była wiara w rynek, jego nieomylność, nieuchronność poddania się jego prawom. Ekonomiści uwierzyli, że są w stanie stworzyć jedynie prawdziwą naukę społeczną i odkryć ponadczasowe, uniwersalne, obiektywne prawa, które uwolnią ludzkość od nieracjonalnych uprzedzeń i złudzeń. [...] Obalając hipotezę efektywności rynku, kryzys podważył racjonalne uzasadnienie różnic społecznych. To niszczy moralny fundament systemu produkującego rosnące nierówności." Leszek Balcerowicz uruchomił ostatnio licznik długu publicznego, na którym migają powiększające go cyferki, co wywołuje wrażenie, a u nerwowo mniej odpornych także przerażenie, bo widzą w tych cyferkach nabieranie wody przez polski statek. To mylne wrażenie, bo jednocześnie bije licznik wzrostu bogactwa kraju, którego w naszej pełnej czarnowidztwa Polsce nikt oczywiście nie zbudował i nie zbuduje. Tagi:
Balcerowicz
budżet 2011
Fukuyama
kowalik
Kuczyński
licznik długu publicznego
perspektywa feministyczna
12:17, ciotka_zofia
Link Dodaj komentarz »
czwartek, 30 września 2010
Związki partnerskie
Ostatnio Radzia dokazuje, trwa wielka akcja w mediach i oczywiście na FB. A z drugiej strony toczy się dyskusja wokół związków partnerskich. Związki partnerskie dotyczą nie tylko par homo/bi, ale też wszelkich osób, które pragną być oficjalnie rozpoznawane jako związek przez państwo. Dobrym przykładem takiej ustawy jest francuski PACS, z którego od 1999r. skorzytało 700 000 par, w tym tylko 10% stanowią związki tej samej płci. Dlaczego pary chcą być rozpoznawane przez państwo? Gdyż nadaje ono specjalne przywileje pewnym grupom obywateli. I tu koncepcja państwa jest najważniejsza. Polska jako państwo kościelne nie rozpoznaje par homo/bi, nadając z drugiej strony specjalne przywileje wszystkich parom hetero, które wejdą oficjalnie w związek małżeński (tzw. rodzinom, nawet tym bezdzietnym). Czyli wszelkie osoby poza oficjalnym układem pozbawione są specjalnych względów. I tu pojawia się szereg pytań: jakie to są przywileje? czy dawanie takich specjalnych praw jest sprawiedliwe? czy wszyscy, jako płacący podatki, nie powinniśmy być równo traktowani? Podejścia są dwa: albo rozpoznajemy wszelkie mniejszości i nadajemy im te same prawa/przywileje, albo nikomu nie dajemy żadnych forów. Czy warto się o to bić? Warto. Przy dzisiejszej niepewności zatrudnienia możliwość korzystania z zabezpieczenia socjalnego, w tym świadczeń ZUS/KRUS parnerki/ra jest bardzo ważne. Podobnie jak prawo do pochowania zmarłej/go (i otrzymanie na to zasiłku pogrzebowego) czy dziedziczenie w pierwszej grupie spadkowej. Oczywiście na tym blogu zajmujemy się przede wszystkim ekonomią, ale jest mnóstwo innych powodów, dla których ludzie chcieliby wejść w związek partnerski i należy im to umożliwić. Przeprowadziłam taką symulację (którą prezentowałam na Festiwalu Równych Praw we Wrocławiu): W Polsce przyjmujemy, że żyje co najmniej 4% os. nieheteroseksualnych. Zakładając, że wszystkie/cy żyją w związkach, dziedziczy 2% z nich. Liczba zgonów rocznie w Polsce to 380 tys. osób, czyli liczba zgonów osób nieheteroseksualnych: 7 600 os. Zakładana kwota, którą dziedziczy partner/ka to powiedzmy 100 tys. zł. Obecnie podatek odprowadzany [20 proc. powyżej kwoty 20 556]: [2877,9 zł + (100 000 zł - 20 556 zł)*0,2]*7600 os. = 18766,7*7600 = 142,6 mln zł Podatek dla I grupy spadkowej [7 proc. powyżej kwoty 20 556]: [822,2 + (100 000 – 20 556)*0,07]*7600 = 6383,28*7600 = 48,5 mln zł Czy jest różnica? Albo nadajmy wszystkim parom takie same przywileje, albo wszystkim je zabierzmy. Osobiście optuję za drugim rozwiązaniem - biedni i tak nie dziedziczą, a najlepiej uposażeni mogliby się trochę podzielić, przecież to i tak nie ich pieniądze;)
Tagi:
Festiwal Równych Praw
grupy spadkowe
nieheteroseksualni
postulaty ekonomiczne
Radziszewska
związki partnerskie
11:48, ciotka_zofia
Link Dodaj komentarz »
piątek, 20 sierpnia 2010
Maraton - to jest możliwe tylko w Polsce
Kinga Dunin w WO: „ważniejsza od wysiłku jest płeć albo fizyczna niepełnosprawność. Pierwsza nagroda dla mężczyzn - 10 tys. zł. Potem jeszcze następne nagrody pieniężne, aż do ósmego miejsca, za które mężczyźnie zostanie wypłacone 600 zł. A kobiety? Kobieta biega taniej. Pierwsza lokata - 5 tys. zł, szóste miejsce - 500 zł, siódme Artykuł sprzed 2 lat, a sytuacja ta sama. Wystarczy poczytać regulamin maratonu gdańskiego:www.maratongdansk.home.pl/regulamin_pl.pdf Naprawdę żenujące! Demonstrujmyyyy!
Alena, nie daj się!
sobota, 14 sierpnia 2010
Niby sezon ogórkowy, a zmiany się szykują
Podniesiono podatek VAT. Niby 1pkt procentowy, więc niewiele, ponoć nieodczuwalnie... no tak, ale ta podwyżka właśnie odbije się na wszystkich obywatelach, w szczególności tych ubogich (każdy z nas kupuje artykuły pierwszej potrzeby), bo jak wiemy bogaci nie płacą podatków. Skoro różne przebąkiwania wskazują na nowo obrany kierunek - krajów skandynawskich - mam takie pytania: - dlaczego nie ustanowiono np. 10% podatku od dziedziczenia? - dlaczego nie podniesiono podatku od wynagrodzeń najbogatszych Polaków? Badania porównawcze prowadzone przez OECD wskazały, że 10% polskiego społeczeństwa, które otrzymuje najwyższe dochody z rynku płaci najniższe podatki w porównaniu z innymi krajami OECD (nie dziwmy się więc, że nasze PKB na głowę mieszkańca jest tak wywindowane). W Szwecji najlepiej zarabiający płacą podatek od dochodów 50%. I panuje tu konsensus społeczny, że płacenie podatków jest fajne, skoro chcemy mieć darmową służbę zdrowia, edukację, sprawną, nieskorumpowaną policję, sądy czy straż pożarną. Pamiętajmy też, że podatku od dziedziczenia nie płacą najbiedniejsi. Oni nie dziedziczą. A najbogatszym nie ubędzie, jak się podzielą tym 10%. Tymczasem, czytając wielkiego ekonomistę (nikt, kto nie kocha Leszka B. nie może się nim nazwać) Mirka C. w dzisiejszej GW "Platformy perpetuum mobile" możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Że Tusk nie jest ekonomistą (jakoś też nie zauważyłam, żeby się nim kiedykolwiek nazwał) ale za to... konserwatywno - liberalnym socjalistą! Panie Mirku, gdzie ten socjalizm? W rozważaniu przez rząd propozycji Leszka B.? Propozycje to następujące: - zmniejszenie zasiłku pogrzebowego - rezygnację z podwyżek dla nauczycieli - zlikwidowanie dotacji dla kopalni - zniesienie becikowego - zniesienie dotacji do kredytów hipotecznych - obniżenie zasiłku dla bezrobotnych (faktycznie 500zł miesięcznie to za dużo, niech dostaną 412, tyle wynosi mimimum biologiczne, poniżej się umiera) - podniesienie wieku emerytalnego i zrównanie go dla kobiet i mężczyzn - ograniczenie emerytalnych przywilejów mundurowych - niewydłużanie urlopu macierzyńskiego - ograniczenie długości wychowawczego - aktywizacja zawodowa bezrobotnych (to też ciekawe, jak sobie wyobraża?). A może jeszcze pielęgniarkom obciąć i obniżyć płace minimalne? Przecież najłatwiej zabrać najsłabszym! No i oczywiście, co się jeszcze da - sprzedać, przecież nie będziemy nacjonalizować banków (które przynoszą największe dochody) - krytyka przejęcia przez PKO BP banku WBK jest naprawdę jakimś dobrym żartem! No i co może powiedzieć feministyczna ekonomistka? Źle się dzieje. I będzie gorzej. Czy są w tym kraju jacyś społecznie zaangażowani ekonomiści oprócz prof. Kowalika? Po prostu wierzyć się nie chce, że dopuszczamy tych prawicowych neoliberałów (liberał - słowo przeklęte) do głosu! A już myślałam, że kryzys wystarczająco dał nam do myślenia. A gdzie tam... Tagi:
Donald Tusk
krytyka feministyczna
leszek balcerowicz
Mirosław Czech
reformy
wzrost podatku VAT
16:52, ciotka_zofia
Link Dodaj komentarz »
czwartek, 29 lipca 2010
Romi, Rumunia, stereotypy
Wróciłyśmy z wojaży po Rumunii, której daleko do jej niestworzonego wizerunku;) Chyba nas wyobraźnia ponosi, gdy myślimy o tych rejonach w kategoriach: biedy, rozpadu i dominacji Romów. Cywilizacja już wszystko ujednoliciła. To się nazywa "zmiany" i "rozwój". Sybin piękniejszy i starszy od Krakowa, hehe. Chciaż ja jednak myślę, że od Transylwanii (czyli Siedmiogrodu) dużo ciekawsza jest Bukowina, gdzie zwierzęta chodzą sobie luzem, krowy, kozy, wozy, psy, konie, cały inwentarz żyje spokojnie:) Trochę tu biedniej, ale ludzie wszędzie życzliwi, sypmatyczni i uśmiechnięci. Fascynująca jest i kultura i historia tego zakątka Bałkanów. Rumuni, którzy przecież liczebnie dominowali na tych terenach, dopiero w XIXw. (królestwo od 1881r.) uzyskali prawo głosu i zostały im przyznane ziemie. Ziemie wydzierane sobie przez Rzymian, Węgrów, Turków, nawet Rosjan czy Greków. Obecna mapa etniczna wskazuje na 10 narodowości zamieszkujących oficjalnie te tereny. No i teraz Unia Europejska. Ceny jak w Polsce, tylko kultura jest tania (4-dniowy festiwal kultury romskiej w Timisoarze iRAF - 70 Lei = 70 zł). Papierosy droższe. Noclegi tańsze. Jak ci ludzie tam żyją? Od razu zaciekawiła mnie mała analiza ekonomiczna: Rumunia PKB per capita (czyli średnia na jednego mieszkańca w roku): 11.917 USD Jak podaje Eurodesk - średnia płaca wynosi 1400zł (z pominięciem Bukaresztu), a to już dwa razy mniej niż polska średnia krajowa (3100 brutto). Według statystyk kobiety zarabiają w Rumunii 92% tego, co mężczyźni (poprawa sytuacji w stosunku do roku 1996, gdy zarabiały 24 pkt. % mniej (za: www.eurofound.europa.eu), czyli obecnie kobiety zarabiają ok. 1288zł na rękę (szacunkowo). Nic tylko się przeprowadzać! Ale pięknie było:) Zachęcam do wyjazdu i umożliwiania tamtejszym kobietom małego dorobku (noclegi, pamiątki, jedzenie i ... w moim przypadku skarpety dla K.;)
|
Archiwum
Zakładki:
Feministyczna ekonomia - książki
Feministyczna ekonomia - sieć
Tagi
|